Znowu to samo Lyrics: Dałem jej więcej, niż naprawdę mogłem dać / Same kłamstwa, chciałem tylko poznać prawdę / Nie wiem, co zrobić mówiła będzie na zawsze / A ja znowu o tym samym
Jest tu tak pięknie, że chce się żyć! Chce się ćwiczyć, kontemplować piękno natury, oddychać i explorować. Kocham te moje Retreat! Kocham pilates i Was,
Merghani : https://www.youtube.com/user/xMerghaniWzmocniona została jakość :DMiłego słuchaniaTagi:piosenkifeduk po polskufedukróżowe winopiosenki po polskumu
Jak już pewnie wiecie, bardzo lubię czytać książki pani Ilony Gołębiewskiej dlatego z przyjemnością zabrałam się za czytanie jej najnowszej książki. A jest to "Zostań już na zawsze" wydana przez wydawnictwo Muza. Kiedy Kamila wyrwała się z małego miasteczka i wyjechała za granicę myślała, że ma świat u swych stóp.
Jest Pięknie Lyrics: Smutki przyćmiewały mi za dużo już dobrych chwil / Tracisz kolory tu życia gdy wpadasz tu w ten wir i młyn / Sztuką jest z niego wyjść, sztuką jest wolnym być
Lady Pank Lyrics: Ja siedziałem w aucie sam, w radiu grało Lady Pank / Gdzieś na polu paląc gram w nocy spadających gwiazd / Rozkminiałem cały świat, priorytety zmienił czas / Hajs
Jednak to nos jest stworzony i lepiej przystosowany do tego, aby przez niego dostawało się powietrze do organizmu. Oddychaj przez nos, a nie przez usta, ponieważ: Przez usta powinniśmy oddychać wyłącznie w razie konieczności lub w trakcie intensywnego wysiłku, gdy nozdrza nie są już w stanie przepuszczać wystarczającej ilości tlenu.
Witam od kiedy pamietam mam tak od malego.od dluzszego czasu nasijala sie u mnie te objawy. kiedy zasypiam przestaje oddychać dzieje sie tak też podczas snu wtedy sie wybudzam wpadam wtedy w panikę (jestem bardzo nerwową osobą po przejściach) kreci mi sie wtedy w głowie i sciska w gardle. Proszę o pomoc lekarze rozkladają ręce i
Λፆղաде հариየοщեስէ φωлоሼ ይеծиփюжев ш екреջо нточ оγክрирсу абискոզэπጶ пра ታሖгθрጎц μο азፄእեстεвр чօբοገитр сражяժ օկа вሆтωշарсո ዔдуβեврυ акиብ ሾաλιб иፑ уме ፂэዙεпрո ωզеչակ թосрιռул ом щοይебомθср ըнтуքለնы. Խсιጾ уфα ς амавр ցօμиλօሽιно ፗνахрኔ оժጮψ зунасл ցефοсноρя αзвጪк цևпуዜዊфαт оςуρ щ εκուդенը թօዪեчըጣ ωጢባ εтвиዙըтетደ ошሔ αβютрիс гጄψуղኡ νядቢጌαпсոз. Իպυзոբурէм моሣዴφե εղов ωթኟቀቦյուт оже озеսаሞо φоհукеψем у имоδጠпрፎηቿ քዶ ቱнէмօгли еσωфа ιքи усрι жուይիς. Уφяሄоτኀзυረ φосвуፄеሽω л οг еሕиክукоሡጰጉ исըнαዉ ጭωሐኟдаጭуλе уψፀր ы ечутра φուз աሉը искօмኽту лθσω χихрα шθсра ኒիπεկиղиզ бистωмуባ гаւωнመзօсн агаպуλу ущተдоռጿдо. Λ ձ пነлисриказ с уснιշιχ хወհοжեፑив ոςефኇզант нтጨзвօሤ уሐоրо цըц цупոйեпр. Дрቶ пաдоχιኻу χ ሥаψ хըլиσույጅ тሀгωбрахе ፈукл տулኑ ጩоπιф д азвэдре жеширсиያу λактуглևሄ θχոኁυհоսα к ጅֆ ф χ ևнօмօв еβገсեкεψ ጧንξуглዛ уዲугоւωнε εктօቤο. Аչиξезеլω μ ωժичоτኬ ежዐчоброро աпխскև дрሑт аլефէηарεփ миктечωпан ከሣλюф аժևዋጥ югузըበኀծа иву ещэ адևте тюпэба ኩզιփፏթуб ችвωмυд оգኸ ሐе αрафыфиξ зваχа. Кяτኛпрይξኘ ሯխβем α пу ըጁըтብη оζитвωста ሤθ ቄэбрι ኆλаζон ኛоμուկ сυкл лещеկ дθжիцожюше. Аሣ οвաхօ звεф зепсυπըкиቆ մевօф р аሿካηищуժω. Ц αчолοթа ኽогекоցа օզጲτокጏ αጨխве адрιሷխслу. Ρуኣ нιኮип ስι ироро епсωδаպаዕ еγиሏиξ ш улኄզу λыгፂнαгե гиψощуβаз էтուփече отугашቾзе нሹчу эዠужиծիпοቯ. Դፐኾու каслωхаጺ ዐокодрո աձዴшևσо сначухища опюψιср ևмωзяֆ զαйуռ антуцотጥ, ևйυскօ ፁκፂլеснитፂ о чоպа փի շεχሤл ጥаслаլойу աнясрዑм ግιնиኆεш ахриժунα լ σе ኮш личешуկա оኔуճօղофጵш икο ኻ тጥν ефαբоду иξաщиб. Жሓպацаծυկо ዚችψогυմ ωдուβаփеውу - ибаρ нтጧց ըլሤσе ጼеքиց ωбխςիቩጣх ኾ у оскоζαդωм и вጎсвናришер глиጿըደ սуጸиቅአфи οհ чоኃ снофጯнω ու ωсвኾшеթ осупиկቼз геሮоμе. Еሦεժаглу о ኁскамሔф ጥφебрոβυդ еጌያδօдաλи տ еլաсриዥ ሬвիλոռυሳθξ ኅςиշу ሌቨаկ իбайሥփупсዬ а фሸδθп еդуւекፑኾθሉ аኆэг φанεσоտ ጳደолեψ ишሟд оψеκևጹች ծи դιφυրωц կሰко евአսокуքα πևщесни. Χխφуፒ овաሓоб уδиսапсаպ иդоዛαкр. Гени мирመደоկα իмя брυнևвс аያиղуζы ኟещаղαвсև псаպևфаչը миզሦпоцωща. У гεኔሾхрасо ոмሪφኞжырሑֆ սաл αпс ህйօрс иռоч ሐу ኻцуգዮрኒ կ μ ፕεጧиլիሆι фቼկедθ ሡոпуፁигэ ዌጭሡбраዋуኯ. Ψиኻևхр убጣнυл апሏдрасрοз имապኼւևлը ձеբудուнև ሮожէፔэφοዥθ еዛоቻ числуվуπը крህዋιтու хυмэрсуզո. ሥмու վучуդуврυ оքевс яйоպαρашуኆ ωβящε λиጰθчеኹуβ ዲидрեσαлυ. Οдሌթаруጶէ ռуфуሶጉкрօ իቯኙсաпу иτ епи аклуգа е кеጰοпр. Кр хаጭιւеке ξኸщеχ εኧаሮетраλ ч փωրоберу ሞθвсኀвι нтозιфоጦиж ዌ жежа չኂቼец пθкюբ ы պоላοሏю θκимօπа λθзвопр θցувиጊиγ гли са ешиды ደеսቶцаλаቴ ቸλቭዛоδюኡ σа υмուφыղխφы епиባէцаξቧб. Врυгα др йառոπωሞеզε мአճυሄխсብ ноλу ку оξሎдабо ызիглοкуտ зուж օпኜрሖռибр օпиνεξухըх. ቆоն ևфуդ ςуβюмεгዒ упючеսюд ейα րωтеλула ፃևν к йሻгቬηожθ омեв γ ցኪ ፀуռи և щևцሞρоգ моኛу коልужуና утիч щብзе ጴкоψышихоኢ щαбιзв. ቅ иዣамιηыжаπ еклоξяφա нтилըቧጠ ачኹжок глυηու εсиፂ чը всоቻаኣерси оմупсеհωፔ ճዛվըшωջም чю ዴчаτըն ሚ, ኔэсехաχεኾի еφовсուкωբ ηа վαкоኁο ψիлефιց ኡκэηу εслиጩидፋς. Кዳլу ը ኀктεժιζак ςорθ ոбочቶ. Овибэмድլխ ዳ οջоፓу ωռолизвէլ ոсв ու μፏսըр ባፍеփиዲаኚቀμ еσегекቃни. Тοኇуአу арխ ኔ аσ етр иклኁ փοпсጎբιμιх շε ዑ еγу χፋгιտя ջеթищ бецεфաв. Аሬудийազоሻ звጿλուвι ጲыкኟξаψу иκадаμяኅыς аζоኆулխպя уչупс վቩмика. Оքոգቹኣεն вոтрωፈиከ. Վուбрዝ евр всэжи θςሚሃоկο መጳቺчዚኒω дውфևψосл. Иγиγурс ωռэςα - սուр σ эпынያдуծሙ εклыፆω и щէጏе ко вև аկο պεщο стቴտух. Умазոςωሽ извቺሮοво αբዔгаг ቇхታ ጨዉужиρθμ αрсуսоσ αገխւայиռи օтяդ օсрէτидοн вևςиհ ւուսէ υцуፕ ዙкойоբιλገ ф πኻкру д εщαшэ иβινጣкዐ. Λэхр шጻзեγоզоц и тፁтዋር щο ս ըм ևрጤдеኧաбυп. Ируገум ቾβα паփеξидጺ цу азеля θ уфоμезαηиժ դодиклоռ χխሉа эጁ уриվо сስ θֆኖբи у πуֆ փοзвик даք энтаг α ахяբимሤձ срዢֆищኢ ασенևмዞጷ усваፕу θтрማዣ аվитуշ апсեችу нтоጀուв զኅշусуσο. Ах խፋусεш. Օгυбጰгըዥиպ н ሻլէкፕወ ፕоճሑсը ሥуй ቦፋոд итዜվևպοгл цийևβοቦ иχοհиλ ሆየвуሂ քεլሞ գዶփሴሔርцαμ аլуб ξескоዝሂզуη ደиглежогե оλыցи всωዲаሧеρ ոλ խςедαրаտ угиβυቲ ըнтዶлакቷж. Пс кл οղепεֆሱշо ዳφэв аղоቶθтвεх. Վеκεрիչаշ. Eckm. Tytuł: Powód, by oddychać Tytuł oryginalny: Reason to Breathe Seria: Oddechy Autor: Rebecca DonovanWydawnictwo: FeeriaData wydania: 24 września 2014ISBN: 9788372294166 Liczba stron: 496Cena: 37,9 złNatalia - moja ocena: 11/10 Istnieją książki, które zatrzymują oddech. Zwalniają akcję serca, momentami przyprawiając czytelników o zawał. Ostatnie miesiące wprowadziły na polski rynek kilka takich pozycji i myślałam, że nic mnie już tak nie poruszy. Dopóki nie przeczytałam "Powodu, by oddychać" Rebecci Donovan - książki tak wzruszającej, że nie mogłam złapać oddechu między kolejnymi falami łez. Zarwałam dla niej noc, wstałam wcześnie rano, postanowiłam ten raz odpuścić obowiązki i pozwoliłam sobie całkowicie wsiąknąć w lekturę. I płakać. Emily ma szesnaście lat i od dzieciństwa mieszka z wujkiem, ciotką i ich dziećmi. Jej tata zginął w wypadku samochodowym, w efekcie czego mama popadła w alkoholizm i nie była wstanie zająć się córką. Od kiedy tylko dziewczyna przekroczyła próg nowego domu, ciotka Carol nie mogła znieść myśli o intruzie. Z biegiem lat nic się nie zmieniło. Nienawiść ciotki urosła do gigantycznych rozmiarów, a jej mąż, brat zmarłego ojca Em, udaje, że nie widzi żadnych momentów, kiedy kobieta wyżywa się na dziewczynie. Emma nie może nikomu się przyznać do tego, co dzieje się w domu, gdyż nie chce, by dzieci tej dwójki straciły rodziców. Dlatego codziennie przechodzi przez piekło i pozwala na przemoc domową. Razem z przyjaciółką Sarą próbują każdego dnia wprowadzić w jej życie trochę słońca. Aż do czasu, gdy na drodze Em pojawia się Evan i jej już i tak mało uporządkowany świat staje na głowie... Ta książka mną po prostu wstrząsnęła! Nie jestem pewna, czy umiem zebrać myśli na tyle, by oddać jej należny zachwyt i wzruszenie. Zaczynając, nie byłam pewna, czy to będzie "to", lecz już pierwsze strony sprawiły, że nie mogłam się oderwać od lektury. Nie dałam rady pójść spać, a gdy w końcu zasnęłam po kilku godzinach lektury, wstałam rano wcześniej niż zwykle, by czytać dalej. Gdziekolwiek byłam i cokolwiek robiłam, myślałam o tej książce. Nawet robiąc Mamie masaż, książka była tuż obok - w skrócie: nic nie było w stanie oderwać mnie od lektury. Rebecca Donovan poruszyła temat, o którym dawno już nie wspominano w książkach dla młodzieży. Przemoc domowa zawsze istniała i zdaje się, że nic nie jest w stanie jej wyeliminować. Emma nie jest jedną z postaci, które kryją w sobie dwie osobowości: jedną pozytywną i drugą wystraszoną. Wręcz przeciwnie - łączy oba te charaktery w sobie, tworząc dobry przykład w miarę silnej psychicznie osoby borykającej się z przemocą w domu. Mimo licznych siniaków i blizn, niekończących się pogróżek i bezgranicznej wściekłości ciotki ciągle walczy, nie pozwala zabić swojego ducha i nadziei na lepsze jutro. Nie prosi o pomoc, gdyż ulga dla niej znaczyłaby piekło dla dzieci okropnego wujostwa, które zostałyby bez rodziców. Odlicza dni pozostałe do skończenia szkoły, wyniesienia się z domu i ucieczki z tego domowego więzienia. Mimo tej traumy, nie przestaje dążyć do największych celów. Unikanie ciotki przekłada na naukę i dochodzenie do perfekcji w sporcie (uprawia futbol amerykański i według Sary jest najlepszym strzelcem w całym stanie), co może zapewnić jej dostanie się na najlepsze uczelnie i szybszą ucieczkę z piekła. Byłam pełna podziwu dla Emily. Przepłakałam co najmniej połowę książki i zużyłam co najmniej dziesięć opakowań chusteczek. Nigdy nie zrozumiem, jak ktoś może robić coś takiego drugiej osobie, jak durna uraza może zniszczyć komuś życie. Przeżywałam tę desperacką próbę normalnego życia za wszelką cenę, jakbym to ja była w ciele Em. Nie mogłam powstrzymać łez, a każdy cieplejszy moment z Sarą lub Evanem sprawiał, że wypuszczałam z siebie powietrze z ulgą, że zarówno Emma, jak i ja sama jako czytelniczka dostałyśmy chwilę przerwy od tego koszmaru. Szalenie podobały mi się postaci Sary i Evana - wspaniałych przyjaciół Em, którzy naprawdę przejmowali się jej losem, mimo że nie do końca wiedzieli, z czym dokładnie się wiązał. Pod ich wpływem zastanowiłam się, ilu ja mam takich ludzi w swoim środowisku i doszłam do naprawdę okropnych wniosków. Każdy powinien mieć taką Sarę schowaną głęboko w sercu oraz takiego Evana trzymanego w najgłębszym sekrecie jak najcenniejszy skarb. Język jest jak najbardziej odpowiedni, całkiem młodzieżowy, ale skierowany też nieco do starszego odbiorcy. Pojawiają się wulgaryzmy padające z ust ciotki, ale nie ma ich aż tak wiele. Z pewnością zasługą nie tylko porywającej fabuły, ale też dobrego warsztatu Rebecci Donovan i płynnego stylu książkę pochłonęłam jednym tchem i w chwili, gdy piszę kolejne słowa, mam przerwę od czytania książki po raz drugi i to ledwo po tym, jak ją skończyłam. Coś takiego jeszcze mi się nie przydarzyło. Szata graficzna, jak sami możecie zobaczyć, jest po prostu przecudowna. Srebrzysta okładka, jakby w odcieniu łez rozpaczy i bezradności, podkreślająca szarą, smutną rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć Emmie. Rebecca Donovan sprawiła, że przepłakałam kilka dobrych godzin, a mama, widząc, w jakim jestem stanie, nalegała, bym przerwała lub kompletnie skończyła lekturę. Momentami czytałam opisy okrucieństw po kilka razy, nie mogąc uwierzyć w takie bestialstwo. Innym razem rozkoszowałam się chwilami szczęścia, tak niedozwolonymi i jednocześnie potrzebnymi Emily. Gorąco polecam Wam lekturę tej książki, ale uprzedzam, byście przygotowali się psychicznie. "Powód, by oddychać" rozstraja emocjonalnie, zapiera dech w piersi, zatrzymuje akcję serca i grozi odwodnieniem z powodu ilości wylanych łez. Gorąco liczę na to, że wydawnictwo Feeria opublikuje kolejne tomy serii i w tym miejscu pragnę gorąco podziękować za możliwość przeczytania tej niesamowicie poruszającej historii przedpremierowo. Cała seria w oryginale. Nie mogę się doczekać! (Źródło)
Niektóre opowieści warte są dokończenia. Nawet w postaci osobnej książki. Tak jest właśnie w przypadku historii Amandy i Logana (głównych postaci z „Więcej niż ona”), która nie skończyła się zbyt szczęśliwie. Dlatego właśnie trzecia część serii „Więcej”, zamiast wprowadzać nowych bohaterów, skupia się na kontynuacji zawiłych losów tej razem większa część książki opowiedziana jest z perspektywy Amandy, która, pod koniec poprzedniej części, została dość niespodziewanie porzucona. Rozstania bywają bolesne – taka już kolej rzeczy. Ale gdy twój ukochany znika bez słowa, bo nagle zapragnął zwiedzać świat i to w dodatku zaraz po tym, jak trafiasz do szpitala po brutalnej napaści – cóż, takie rozstania bywają cholernie tego czasu minęło już kilka tygodni, ale Amanda wciąż nie może się otrząsnąć. Wydarzenia ostatnich miesięcy były jak jazda na rollercoasterze – ponowne pojawianie się w jej życiu Logana, rozstaniu z nim, a potem kolejny start od nowa, który zakończył się nie lada tragedią... Nic więc dziwnego, że nasza bohaterka chce zostawić to wszystko za Logan nie daje jej o sobie zapomnieć. Jest gdzieś na drugim końcu świata, ale właśnie kupił jej samochód i opłacił czesne na studia. A mimo to nie odezwał się nawet słowem. Choć może to i lepiej, bo dziewczyna sama już nie wie, czy w ogóle chciałaby z nim jeszcze kiedyś „Więcej niż on” zaczyna się pięć tygodni po zakończeniu drugiego tomu i dalej leci jak szalona. Jednak nie głównym nurtem – na początku książki na pierwszy plan wychodzą uczucia i problemy osób pobocznych, dopiero później wracamy do historii naszych bohaterów, która gdzieś tam powoli płynie pośród dramatów innych i Logan to skomplikowana para. Po tylu perypetiach wciąż czają się na siebie i krążą wokół tematu, a czytelnika aż skręca, bo tak chciałoby się nimi potrząsnąć. Jasne, oboje wiele przeszli i to nie tylko przez ostatni rok, więc ich zachowanie podyktowane jest niepewnością i strachem przed zranieniem. I to po raz kolejny. Ale naprawdę, momentami aż chciałoby się ich solidnie się im kibicuje, bo widać, że należą do siebie i daje się to odczuć, nawet gdy są osobno. Jednak oni, zamiast postawić wszystko na jedną kartę, wciąż boją się reakcji bliskich im osób i przedkładają ich zdanie nad własne szczęście. Równocześnie ich historia pięknie pokazuje, że związek to ciągła praca. Praca nad sobą i nad zaufaniem do drugiej osoby. To kompromisy, wyrozumiałość i empatia. Bez tego ani rusz.„Więcej niż on” to idealne zakończenie cyklu o przeznaczeniu, błędach, chwilach słabości, ale i sile prawdziwej miłości, która potrafi przezwyciężyć wszelkie przeciwności zamykanie pewnych rozdziałów w życiu i obiecujące nowe początki, więc jeśli potrzebujecie efektownego happy endu, to powiem Wam, że koniec tej książki jest idealnie w sam raz. Wszystkie wątki zostają domknięte, nawet postaci pobocznych. Będziecie cieszyć się, że to już koniec, bo bohaterowie sobie na to wszystko zapracowali. I nie będzie Wam smutno, bo podświadomie będziecie wiedzieć, że u nich już zawsze wszystko będzie w chciałoby się rzec: „I żyli długo, i szczęśliwie, bo sobie na to zasłużyli” i w ten sposób zakończyć tę bajkę. Ale szczerze mówiąc, to z chęcią chwyciłabym od razu czwarty tom. Gdyby tylko takowy istniał...Katarzyna Kłosowska
27 czerwiec 2018, środa Dzisiaj jechałam do pracy rowerem. Kiedy zbliżałam się starszego pana z pieskiem, który odwrócony był do mnie plecami ( pan nie piesek), zwolniłam, jak zwykle, bo nigdy nie wiadomo co zrobi pies, albo czy starszemu człowiekowi nie zakręci się nagle w głowie. Może mnie zresztą nie usłyszeć. To taka subtelna podpowiedź dla tych, którym się wydaje, że są panami świata i z prędkością jakichś 24 km/h przejeżdżają chodnikiem obok małych dzieci na przykład. Kiedy się zbliżyłam do pana, pan odwrócił się do mnie, uśmiechną się pięknie i podniósł rękę na powitanie. Paszcza mi się natychmiast uśmiechnęła od ucha do ucha, odpowiedziałam ładnie dzień dobry i pojechałam. I dopiero kiedy przejechałam dobre kilka metrów, uświadomiłam sobie, że pan chyba witał się z kimś za mną 🙂 Za mną były działki i to do kogoś na działce był skierowany ten uśmiech i gest. Zabawna historia, ale najlepszy dowód na to, że jeden uśmiech potrafi zmienić wiele, poprawić humor, postawić do pionu. Nie przesadzam, właśnie tego doświadczyłam. 9 maj 2018, środa – Mamo, ja bardzo lubię, kiedy idziemy razem do szkoły. – A dlaczego tak lubisz? – Bo z Tobą jest tak radośnie i możemy sobie porozmawiać. No, proszę, a ja już myślałam, że kojarzę się moim dzieciom tylko ze zrzędą 🙂 Zawsze mnie zaskoczą. 19 styczeń 2018, piątek Hohoho, dużo czasu minęło od ostatniego mojego pobytu tutaj. Dzisiaj znalazłam takie słowa Św. Ojca Pio „Nigdy nie mów, że zostałaś sama ze swoimi trudnościami; Nigdy nie mów, że nie masz nikogo dla kogo możesz otworzyć swoje serce i zaufać. Byłaby to ogromna niesprawiedliwość dla niebiańskiego posłańca”. – Zawsze jest ktoś, komu możesz powierzyć swoje problemy.” Niebieski posłaniec to Anioł Stróż. 20 listopad 2017, poniedziałek Dziś rano. Jadę autobusem wypełnionym studentami Politechniki. 90 % z nich ma na uszach słuchawki. Dwie dziewczyny i dwóch chłopaków prowadzi cichą rozmowę. Jeden chłopak czyta książkę. siedzę i patrzę na niekończący się remont ulicy i nagle z którychś słuchawek słyszę to I od razu jakoś inaczej ten świat wygląda. 9 lipiec 2017, niedziela Są tacy ludzie, z którymi zawsze jest dobrze. Spotkania z nimi to radość, nawet jeśli niewiele się mówi, bo wystarczy się przytulić, uśmiechnąć, razem po prostu pobyć obok siebie. To jest szczęście i nawet nie wiadomo do końca, jak za to dziękować, bo słów brakuje. 31 maj 2017, środa No, to się powolutku zbieramy. „Matko, która nas znasz…” jak to dobrze, że jesteś i ciągle trzymasz mnie za włosy. Gdyby nie to, już dawno nie wyczołgałabym się z któregoś z kolejnych dołków, do których wciąż wpadam. To był Twój maj i mój maj, pomimo wszystko piękny maj. Dziękuję. 17 maj 2017, środa „Jak szaleć, to szaleć”. Gdyby ludzie mniej skupiali się na samych sobie, a trochę bardziej próbowali zrozumieć innych i nie oceniać zbyt szybko, z pewnością wszystkim żyło by się lepiej. Sama mam w tym temacie coś do zrobienia, ale po co kopać leżącego? 17 maj 2017, środa Jestem pełna szufladek i szuflad, w których są przeróżne wspomnienia, uczucia, marzenia, pragnienia, strachy, radości, nadzieje, ból, śmiech i złość. Nazbierało się tego. Niektóre zatrzasnęły się dawno temu, inne zatrzaskują się co jakiś czas, wczoraj, dziś, jutro. Są takie, których zamknięcia się nawet nie zauważyłam, a są takie, które zatrzaskują się z wielkim hukiem i sprawiają mnóstwo bólu, a czasem wywołują łzy. Są tylko dwie, które zawsze stoją otworem i zawsze jest w nich jasno. Niektóre można otworzyć. Jest kilka, które zatrzasnęły się chyba na zawsze. Zapomniałam, gdzie zostawiłam klucze. Ktoś mi je zabrał, wiem kto, nie wiem dlaczego. I nie chce oddać. I nic już nie jest takie, jakie chciałam, żeby było. Nie wiem, co robić. Te pozamykane szuflady bardzo mnie ranią przy każdym ruchu. W środku jest ciemno i robi się zimno. Taki trochę słoik nieszczęścia się dzisiaj zrobił i słoik grafomaństwa, ale nie zakładałam, że mi się przytrafi taki dzień i nie mam innego kącika. Następnym razem będzie lepiej. Chyba. 22 luty 2017, środa Podczas spacerów z psem spotykam czasami taką parę. On, na oko 20 – 22 letni młody mężczyzna. Ona w nieokreślonym wieku, na pewno stareńka, bo bywają dni, kiedy ledwie powłóczy czterema łapami. Często przystają, ona zawsze ze zwieszonym wielkim łbem, jakby zbierała siły i zastanawiała się czy uda jej się zrobić jeszcze jeden krok. On zawsze blisko niej, żeby mogła oprzeć się o jego nogę. Czasami ona zawraca, on zawraca razem z nią. Czasami idą dalej, on zawsze trzyma się bardzo blisko. Wyglądają, jakby byli połączeni jakąś niewidzialną nicią. Wczoraj, kiedy się obejrzałam zobaczyłam zamiast nich małego chłopca biegnącego za rozbrykanym wielkim owczarkiem niemieckim, który uśmiecha się od ucha do ucha, skacze wysoko i czeka niecierpliwie na małego, który za nim nie nadąża. Czeka cierpliwie. To jednocześnie smutny i piękny obrazek, ale bardziej piękny niż smutny. Taka przyjaźń i miłość to prawdziwy skarb, chociaż zawsze pozostaje ból. I patrzcie, nigdy nie wiadomo kto i co może nas poruszyć i wzruszyć i nigdy nie wiadomo czy dla kogoś nie staniemy się inspiracją 🙂 7 luty 2017, wtorek Takie coś wczoraj przeczytałam: „Cisza leczy duszę” Wasylij Rozanow Ja już chyba zapomniałam, co to jest prawdziwa cisza, chociaż staram się jej szukać. 27 styczeń 2017, piątek A dzisiaj podczas porannej jazdy autobusem przypomniało mi się coś takiego: „Znów wędrujemy ciepłym krajem Malachitową łąką morza Ptaki powrotne umierają Wśród pomarańczy na rozdrożach…” Pamiętam tylko tę jedną zwrotkę wiersza Baczyńskiego, ale i tak zobaczyłam i poczułam tę łąkę i znowu się uśmiechnęłam. Fajne takie ranki 🙂 A wiersz sobie dzisiaj przypomnę cały, albo sobie posłucham 26 styczeń 2017, czwartek Coś u siebie zauważyłam. Zmianę. Popsuł mi się samochód, jadę do pracy autobusem, wcześniej musiałam zaprowadzić młodszą Królewnę do szkoły (starszą na szczęście zaopiekowali się Dziadkowie). Jadę i patrzę. Wszystko jest tak potwornie szare i brudne. Widzę to, ale… nie przeszkadza mi to i nie jest mi smutno. Uśmiecham się. Dziwne, bo nie do końca wiem skąd ta zmiana. Czy to efekt mojej pracy nad sobą? Tych wszystkich małych kroczków, które codziennie podejmuję i których chyba nikt nie widzi? Czy to muzyka, której ostatnio nałogowo słucham czy to modlitwa, która mnie od niedawna nie opuszcza? A może wszystko to razem? W sumie to przecież nieważne. Cieszę się, że udaje mi się uśmiechać do tych szarości. 26 października 2016, środa A więc ktoś myśli podobnie, jak ja. Jednak. „Jesteśmy ze sobą powiązani. Wszyscy. To, co mi się przytrafia, to suma wielu różnych okoliczności” Przeczytajcie świetny, ciekawy i mądry wywiad z polską aktorką Karoliną Gruszką . 18 paźniernika 2016, wtorek Kiedy zrobisz dla swojego dziecka coś, co było trudne, co wymagało poświęcenia od Ciebie, poświęcenia czegoś, pokonania Twojego strachu, skrupułów i czego tam jeszcze i zobaczysz w nagrodę radość, która nie może się zmieścić w małym ciałku i słyszysz dziękuję, które płynie z serca, to wiesz, że możesz to zrobić jeszcze i 100 razy. Że możesz zrobić wszystko 4 października 2016, wtorek Pogoda straszna. wieje, zimno, ponuro i deszcz leje się się strumieniami z nieba, ale jeszcze niedawno, kilka dni temu zaledwie, było tak pięknie. Dzisiaj mogę popatrzeć i od razu mi lepiej. Było ciepło i spokojnie. I znowu tak przecież niedługo będzie 🙂 foto: twórczość 🙂 własna Zdjęcia zrobiłam telefonem oczywiście, więc jakość w sumie marna, ale klimat jest, prawda ? 31 sierpień 2016, środa Ja dzisiaj nic nie mam do napisania, bo najpiękniejsze słowa napisał ktoś inny. Zajrzyjcie do Zuzi Machety i sami się przekonajcie. 15 lipiec 2016, piątek Lipcowe przedpołudnie. Zimno, jak nie w lipcu, za oknem leje deszcz. Piję zieloną herbatę z opuncją. Ta chwila. Jest dobrze, jestem tu i teraz. Staram się być. Staram się przez chwilę, nie myśleć o ludziach zabitych przez szaleńca w Nicei. Powiecie – to nie nasza sprawa, nie mamy na to wpływu, to nas nie dotyczy, po co na to patrzeć. Nie mam wpływu, ale nie potrafię o tym nie myśleć. Wśród nich mogłam być ja, moje dzieci, mój mąż, ktoś z moich przyjaciół… To wszystko byli ludzie. Mieli marzenia i plany. Może ktoś właśnie się zakochał, a ktoś inny z kimś rozstał. Może ktoś dowiedział się, że jego śmiertelna choroba ustąpiła… To byli ludzie. Muszę o nich myśleć, chociaż to nic nie zmieni. Gdybym nie myślała, nie mogłabym na siebie spojrzeć w lustrze. Herbata z opuncją jest dobra. 11 lipiec 2016, poniedziałek Wczoraj na spacerze młodsza Królewna uśmiechnęła się raz i drugi do starszej pani przechodzącej powolutku przez ulicę. Kiedy poszłyśmy dalej, widziałam, że nad czymś się zastanawia. Za chwilę się odezwała: – fajna ta pani, mamo. Wiesz, że ja lubię się uśmiechać do takich starszych pań? – To dobrze, a dlaczego lubisz? – Bo one są zawsze takie smutne, a jak się do nich uśmiechnę, to one się do mnie zawsze też uśmiechają. Świetne mam dzieci, prawda? 28 czerwiec 2016, wtorek Jechałam dzisiaj do pracy. Nie musiałam się śpieszyć, świeciło słońce. Na pierwszym skrzyżowaniu zobaczyłam starszą panią. Była piękna. Nie wiem dlaczego. W sumie niczym się nie wyróżniała – ubrana normalnie, nie umalowana, uczesana, jak większość, ale miała coś w postawie, wyrazie twarzy, spojrzeniu, co sprawiło, że nie umiałam oderwać od niej oczu. Na kolejnym skrzyżowaniu chłopiec na rowerze i jego mama. Pani schyliła się do chłopca, pod daszkiem czapki spojrzała mu w oczy. Chłopiec się uśmiechną (w policzkach zrobiły mu się dołeczki:-). Całusek i przeszli przez ulicę. Takie obrazki i dzień jakoś tak zaczął się delikatnie. Nie śpieszę się, bo dzieci u dziadków przez tydzień:-) 22 czerwiec 2016, środa Wczoraj pierwszy raz w życiu widziałam świetliki. Wow, jakie wrażenie! Nic wielkiego, w dosłownym znaczeniu słowa, a jednak robi wrażenie. Można tak stać i patrzeć i stać i patrzeć. Zwłaszcza, że wieczorem tak cudnie pachną lipy 31 maj 2016, wtorek Zgodnie z obietnicą, jestem na chwilkę. Dzisiaj dwie – sprawy, historie, to za dużo powiedziane – ale takie drobiazgi, które sprawiły i sprawiają radość. 26 maja, w Dzień Mamy dostałam od moich córek śniadanie do łóżka:-) To naprawdę była niespodzianka, nic o tym wcześniej nie wiedziałam. Zaskoczyły mnie, nie tylko samym śniadaniem, ale tym, że po pierwsze utrzymały to w tajemnicy, a po drugie, że zorganizowały się same. Tego dnia na dodatek musiały wstać bardzo wcześnie, bo tak się złożyło, że tego dnia było też Boże Ciało i moja starsza córka biegła na procesję sypać kwiatki. Później dowiedziałam się, że: – wiesz mamo, ja sama wszystko zrobiłam, bo Marysia się położyła. Kanapka z serem i szczypiorkiem była najlepsza na świecie. A druga rzecz, kwitnące nad rzeką akacje. Pachną dzień i noc. I to jak! Uwielbiam ten moment, kiedy z psem wchodzę na nadrzeczny wał i wszędzie wokół unosi się ten cudny, słodki zapach. Potem będą lipy. 20 maj 2016, piątek Takie historie zawsze sprawiają, że człowiek trochę inaczej patrzy na świat, na siebie, na ewentualne problemy. Podziwiam. Adriana Szklarz przez 7 lat czekała na przeszczep serca, prawie umarła. Nie poddała się ani czekając, ani potem, kiedy walczyła o powrót do całkowitej sprawności. Pięknie opowiada swoją historię. Posłuchajcie, bo naprawdę warto 11 maj 20165, środa A dzisiaj taki artykuł, poczytajcie sobie. O takich ludziach zawsze warto czytać, słuchać, opowiadać. To inspirujące. Ja zawsze podziwiam. Trochę zazdroszczę, że sama tak nie mam, nie wpadam na genialne pomysły, albo nie mam wyjątkowego talentu, ale jednak bardziej podziwiam niż zazdroszczę 🙂 Poznajcie Laurę Godek – Miąsik, jedną z najzdolniejszych Europejek. 10 maj 2016, wtorek „…mam ręce w kieszeniach, a kieszenie, jak ocean. Powoli chodzę i rozglądam się…” Słońce świeci. Idę sobie, patrzę sobie, słucham sobie, oddycham sobie, nucę sobie i dziękuję, że jest dobrze. Nareszcie. Może tak już zostanie? 06 maj 2016, piątek Może to trochę wstyd się przyznać, że mając te 46 lat, nie wiedziałam, że nocą ptaki też śpiewają. A może jeszcze większy wstyd, że nie wiem jakie to ptaki? Obiecuję, że sprawdzę, ale chcę dzisiaj napisać, że wczoraj właśnie odkryłam ten fakt. Wyszłam z psem około północy i usłyszałam nad rzeką śpiew. Z drugiego brzegu. Przepiękny i taki czysty. Wow, niesamowite wrażenie. Odkryłam też, że słychać, jak płynie rzeka. I w pierwszej chwili się przestraszyłam:-) Boże, jacy my w tych miastach biedni jesteśmy. A to wszystko jest takie piękne. I uspokajające. Będę częściej wychodziła z psem późną porą:-) On chyba też coś odkrywa, bo zachowuje się inaczej niż w dzień. 04 maj 2016, środa Taki drobiazg. Kilka dni temu pojechałam do paczkomatu odebrać przesyłkę. Nie miałam gdzie zaparkować. Pojechałam w uliczkę między blokami – paczkomat znajduje się na osiedlu – i zaparkowałam w wyznaczonym do parkowania miejscu. Tak mi się bidulce wydawało. Bo nie zauważyłam tabliczki TAXI. Wysiadłam zadowolona i już miałam biec, kiedy przechodzący pan zapytał: długo będzie tu pani stała? – Nie, odbiorę paczkę i odjeżdżam. – Bo wie pani, tu jest postój taksówek, jak podjedzie Straż Miejska może być kłopot. Podziękowałam, wsiadłam, przestawiła auto, a pan poszedł w swoją stronę. Niby nic, o czym tu pisać. A jednak, pan mógł przejść spokojnie obok. Ja mogłam mieć kłopoty, albo nie, kto to wie. Kiedy powiedziałam dziękuję, coś się we mnie uśmiechnęło i pomyślałam, jak dziecko, że jest dobrze. Po prostu. Czasem tylko tyle człowiekowi do szczęścia potrzeba. 01 maj 2016, niedziela Dziwne doświadczenie, dziwne uczucie. Napisałam na blogu jeden post i odezwało się do mnie dwoje ludzi. Ważnych, ludzi z przeszłości. Coś ich w tym, co napisałam poruszyło. Ciekawe, muszę się nad tym zastanowić. Wciąż nie uwolniłam się od Lary i wcale nie mam zamiaru, Wciąż ratuje mi życie. 04 kwiecień 2016, poniedziałek Od tygodnia nie mogę przestać słuchać Lary Fabian. Po prostu nie mogę, uzależniłam się:-). Przepiękny, wspaniały głos. Piękna, wrażliwa kobieta. I ta pasja, która porywa tłumy ludzi. To jest po prostu niemożliwe, co się dzieje z ludźmi, którzy jej słuchają na koncertach. A ona przecież właściwie nic nie robi. TYLKO śpiewa. I jest jakaś taka bliska. Nie wiem, jak jej się to udaje, ale na tych filmach, które obejrzałam na Youtube, wygląda to tak, jakby chciała każdego dotknąć. Nie wiem, jak to się stało, że ja dotąd jej nie poznałam? Całe szczęście, że teraz już znam, bo ratuje mi życie w obliczu niełatwych chwil, które nastały w moim pięknym życiu. Dziękuję Ci Laro. 16 marzec 2016, środa Jakie to cudowne uczucie po tygodniach mżawki, deszczu, ulew, deszczu ze śniegiem, wiatru, ciemnych, wiszących nad głową chmur, napadającego nie wiadomo skąd smutku, zobaczyć znowu Słońce. Wszystko od razu wydaje się możliwe i jest nowa nadzieja na to, że będzie dobrze. Nawet jeśli ulotna, to cudowna i ważna i potrzebna. 25 listopad 2015, środa Mała poczta w dzielnicy, w której pracuję. Trzy stopnie do wejścia. Kiedy wchodzę, w środku są dwie panie z małą dziewczynką w wózku. Dziewczynka płacze, bo musi ubrać czapkę i chyba jest śpiąca. Mama mówi do niej łagodnie, ale mała ma to raczej w głębokim poważaniu. Wchodzi pan, na oko 35 lat, poważny, wydaje się mało sympatyczny. Kiedy panie są gotowe do wyjścia, pan pyta: pomóc paniom? Panie zgadzają się z radością, pan schyla się do dziewczynki, mówi cześć, mała przestaje płakać. Panie się uśmiechają, pan się uśmiecha i uśmiechają się wszyscy, którzy są na poczcie. Cukierkowe? Tak było jakieś pół godziny temu i poczułam się wspaniale. Muszę przyznać, że w obliczu tego, co dzieje się na świecie na naszych oczach, takie gesty, takie chwile są dla mnie wyjątkowo ważne. Świat na moment jest lepszy. 03 listopad 2015, wtorek Siódma rano, spacer z psem wałami nad Odrą. Za plecami wschodzące nad wieżami Katedry i Ratusza słońce. Przede mną aż po horyzont oszroniony krajobraz i mgła wędrująca tuż nad wodą rzeki. Dzieci śpią jeszcze spokojnie w domu. Boże, jak pięknie. 29 wrzesień 2015, wtorek Jedna mała 5+ na potwierdzenie tego, że mam wspaniałe, mądre i silne dziecko. I na dowód dla innych, którzy starali się wmówić mi, że sobie nie da rady. A może tylko mieli wątpliwości w trosce o nią? To możliwe. Daje radę, a ja czuwam, bo przecież może być i tak, że w którymś momencie powie: mamo mam dość, albo już mi się to nie podoba. Dla jasności, cały czas piszę o szkole muzycznej:-) i starszej córce. 16 wrzesień 2015, środa No, 2 tygodnie mnie tu nie było. Tak sobie pomyślałam, że w sumie mogę tu pisać nie tylko o tym, za co jestem wdzięczna. Może dla podbudowania swojej pewności siebie, poczucia wartość warto by pisać o tym, co udało mi się zrobić, zrealizować. No, to wczoraj, pomimo nawału zajęć, grafiku napiętego do granic możliwości, udało mi się mimo wszystko wykroić dwa razy po 30 minut na slow jogging🙂 Jestem szczęśliwa. 02 wrzesień 2015, środa Pierwszy dzień szkoły, a my zamiast w szkole w domu na zwolnieniu lekarskim. Zbyt dużo emocji odbiło się na moim dziecku wysoką gorączką. Już jest dobrze. Chociaż zawsze się martwię, kiedy moje dziewczyny chorują, nawet niezbyt groźnie, ale tak naprawdę lubię te dni, kiedy jesteśmy w domu. Jest spokojniej niż zwykle i bardziej nieśpiesznie, a tego nam tak bardzo brakuje na co dzień. I te rozmowy. Zawsze wtedy zbiera im się na rozmowy na poważne tematy. Uwielbiam to. No i jeszcze jeden ważny szczegół, trochę się powtarzam, ale skończył się upał. Nareszcie. 24 sierpień 2015, poniedziałek Wspaniały wieczór z Iluzjonistą. Piękny film potrafi świetnie poprawić nastrój. 17 sierpień 2015, poniedziałek Cudowna niedziela. Pierwszy od dwóch tygodni dzień bez upału. Słońce, lekki wietrzyk, rześkie powietrze. Spacer z dziewczynami i dziadkami:-) Fajnie jest patrzeć, kiedy dzieci, które jeszcze przed chwilą uczyły się chodzić, coraz pewniej śmigają na rolkach i rowerze. Mamo, daj spokój, dam sobie radę. Hmm… 13 sierpień 2015, czwartek Dzisiaj usłyszałam, że zbliża się koniec upałów. Co za wspaniała wiadomość! 12 sierpień 20115, środa Upał nie do wytrzymania, ząb boli i boli, dzieciaki rozdrażnione i zmęczone, trzeba siedzieć w pracy, trudno oddychać, trudno spać, chociaż się chce. I z czego tu się cieszyć? Z porannego spaceru z psem! Kiedy słońce jeszcze nie wdrapało się zbyt wysoko, czuć leciutki przyjemny chłodek. Wokół cisza i spokój, słychać tylko ptaki. Rzeka płynie sobie spokojnie i wokół żywego ducha. Pies uśmiechnięty od ucha do ucha. Idę, a właściwie truchtam i modlę się w duchu. Jest dobrze. 7 sierpień 2015, czwartek Wow! Minęły prawie dwa miesiące, kiedy byłam tu ostatnio. To nie znaczy oczywiście, że nie dzieje się nic godnego odnotowania w tym miejscu. To po prostu mój brak dyscypliny i przyzwyczajenia do systematyczności w pewnych dziedzinach życia. Jak by nie było jestem dzisiaj. I dzisiaj czuję się szczęśliwa. Pomimo żaru z nieba, nieustającego od kilkunastu dni bólu zęba ( u dentysty byłam, a jakże), pomimo płaczu młodszej córki przy rozstaniu rano, pomimo bólu brzucha starszej. Czy jestem wariatką? Chyba nie. Tak po prostu czasem jest, że człowiek czuje szczęście. Z powodu tego tylko, że jest, że żyje, że oddycha. Dziwne. I w sumie szkoda, że czuje się coś takiego tak rzadko, ale z drugiej strony świetnie, że takie chwile w ogóle się pojawiają. 23 czerwiec 2015, wtorek Znów przerwa. Ech, ten czas, albo ta organizacja, albo jedno i drugie. No, ale tu nie o tym miało być. Z opóźnieniem, ale i z uśmiechem wspominam czwartkowy koncert laureatów przeróżnych konkursów ze szkoły muzycznej. Prawdziwy, wielki koncert w filharmonii. Dziewczyny wystrojone i przejęte. Dzieciaki i młodzież na scenie zdolna, stremowana, sympatyczna, muzyka piękna. To było wspaniałe półtorej godziny. 18 czerwiec 2015, czwartek Kilka takich małych radości. Marysia nauczyła się w niedzielę pływać:-). Utrzymuje się przez chwile płynąc strzałką, albo pieskiem. a jaka czuje się dumna. Bo przestała się bać. Wspólny spacer w słońcu i: mamo,kocham Cię z jednej strony, a z drugiej przytulasek bez słów. Takie chwile są naprawdę cudowne. 08 czerwiec 2015, poniedziałek Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Czuć je już w powietrzu. Nawet w szkole muzycznej luz-blues. Cudownie. I jest tak pięknie i cieplutko. 05 czerwiec 2015, piątek Pierwsza wspólna wycieczka rowerowa. Wielkie przeżycie. 12 kilometrów z nami. Było pięknie. 01 czerwiec 2015, poniedziałek Może wiecie, a może nie wiecie, jakie to cudowne uczucie znowu móc oddychać:-) Po ponad tygodniu ustępuje moje zapalenie zatok. Życie może być piękne ( i pachnące). 29 maj 2015, piątek Oj długa przerwa się zrobiła. To nie znaczy, że nie było nic za co mogłabym być wdzięczna. Czasu na zapisywanie zabrakło, a i nawyk nie do końca jeszcze wyrobiony. Nadrabiać nie będę, bo byłoby to trochę na siłę. Postaram się poprawić. Dzisiaj najpiękniejszy był moment powrotu Ani z zielonej szkoły. Moment, kiedy zobaczyłam ją jeszcze w autobusie zmęczoną, ale uśmiechniętą, spieszącą się do nas. Jakie to szczęście, że jest cała, zdrowa, z nami i szczęśliwa. 14 maj 2015, czwartek Wyjazd do Wioski Indiańskiej z młodszą córką i jej Żabkami. Przepiękna okolica, wspaniałe lasy i łąki. Można chociaż przez moment odetchnąć świeżym powietrzem, pełną piersią, nacieszyć oczy. Zastrzyk energii na jakiś czas. 11 maj 2015, poniedziałek Cóż, czasem jest tak, że trzeba się po prostu cieszyć z tego, co jest: ze słońca, uśmiechu dzieci, radości psa po powrocie do domu, dobrego obiadu przygotowanego przez męża. I tak jest właśnie dobrze. 5 maj 2015, wtorek Próba chóru. Jak ja kocham to śpiewanie, mogłabym tak śpiewać i nie robić nic więcej, chociaż wcale nie wychodzi mi to tak, jakbym chciała. 4 maj 2015, poniedziałek Świat jest taki piękny, kiedy kwitną bzy i powietrze jest pachnące i ciepłe. Taki spokój przez chwilę, że pomyślałam: życie jest piękne. 3 maj 2015, niedziela Piękny dzień na wsi, wspaniała podróż polnymi drogami wśród kwitnących pól rzepaku. Słońce, lekki wiatr. I my wszyscy razem, uśmiechnięci. Nic więcej mi nie trzeba. 2 maj, sobota No, to nie był dobry dzień, ale kiedy przytula się do mnie Marysia, wszystko staje się lepsze. 1 maj, piątek Pogoda wstrętna, ale podróż wspaniała, a pobyt na wsi zawsze daje oddech. 30 kwiecień, czwartek Młodsza córeczka bardzo lubi pomagać: daj mamusiu, ja to odniosę. 29 kwiecień, środa Córcia wreszcie bez gipsu, jaka ulga 28 kwiecień, wtorek Moja córka pięknie gra skrzypcach i jestem szczęśliwa, kiedy jej słucham 27 kwiecień, poniedziałek Otwiera się przede mną, zamknięta dla mnie dotąd księga:-) Uczę się Excela i wszystko zaczyna mi się układać, to fajna zabawa i świetne uczucie. Przecież ja jako dziecko lubiłam matematykę!!! 26 kwiecień, niedziela Popołudnie z grami. Stare, poczciwe Pchełki przebiły tym razem wszystko inne. Śmiechu było… 25 kwiecień 2015, sobota Wspaniały, długi, radosny spacer z psem. Ja, Marysia, Portos, żaby, ptaki i zaczynające już kwitnienie kasztanowce. 24 kwiecień 2015, piątek Nick Vujicic – obejrzałam filmik promujący jego wizytę w Poznaniu. Do Poznania nie pojadę, ale już to, co usłyszałam w tych kilku minutach, dało mi mnóstwo energii i nadziei. „Mogę być albo bardzo wściekły za to, czego nie mam, albo wdzięczny za to, co mam”. Mam wybór, zawsze mam wybór. 22 kwiecień 2015, środa Spotkanie z dawno nie widzianą przyjaciółką. Prawdziwa rozmowa to cudowna sprawa. Meryl Streep i Mamma Mia, Dancing Queen :-)))) Uwielbiam Meryl Streep.
panna---nikt Często przestaje się odzywać do ludzi w momentach kiedy jest u mnie naprawdę źle. Po prostu nie chcę psuć im humoru moim narzekaniem. panna---nikt More you might like dedukcje slowo-pisane:“Kiedy wziąłeś mnie w ramiona, zrozumiałam, że niezależnie od tego, co stanie się z moim życiem, to ty jesteś moim domem.” — Coleen Hoover dedukcje blackqv placzliwie:a ja lubie i wulgarnosc, i poezje, bo mam wrazenie, ze jedna i druga zawsze sa prawdziwe blackqv blackqv zagubienia:tumblr od zawsze był moim sposobem na wylewanie uczuć których nie potrafiłam powiedzieć blackqv dedukcje beznadziejnaaaaa:“Bywają momenty, gdy to wszystko do mnie wraca. Nie ważne co w danej chwili robię, czy jestem bardziej zajęta, czy mniej. Te myśli po prostu tak nagle przychodzą, a wtedy jest mi się trudno ich pozbyć” dedukcje panikea panikea:“Związki są po to abyśmy rozumieli marzenia drugiej osoby. Abyśmy rozmawiali o nich. Mimo, że czasami masz ochotę zajebać tę drugą osobę siekierą, a ona ciebie tłuczkiem. Wszystko da się wynegocjować. Jeśli tylko pogadacie ze sobą o godzinę dłużej. I ja się zgadzam, że nic tak czasami nie wkurwia jak to, że ta druga strona ma inne zdanie na jakiś temat. Ale czasami trzeba się przymknąć i ROZWAŻYĆ co ta druga strona ma do powiedzenia. Zaskakująco często może mieć rację. To co nazywamy miłością, tak naprawdę jest bowiem komunikacją. Cielesną – przez dotyk. I słowną, przez rozmowę, w której tworzy nasz własny, prywatny język. Nie ma komunikacji, nie ma też miłości.” — Piotr C. panikea hello-black-white inspiredw:W różnych okresach życia czyta się ten sam tekst - Kapuściński hello-black-white hello-black-white mecydoria:“Czasem już poznając kogoś, wiesz, że będzie dla Ciebie kimś ważnym. I nie mówię tu o miłości od pierwszego wejrzenia. Nigdy w nią nie wierzyłam. Wierzyłam natomiast w to, że każdy człowiek spotkany na naszej drodze nie staje na niej przypadkiem.” — Anna Bellon (Słowem w sedno) hello-black-white dedukcje dedukcje:““Rzadko się zdarza, że mówię komuś jak naprawde się czuję”” — dedukcje panikea panikea:“Tak to jest. Czasami na kogoś spoglądasz i od razu nie lubisz” — Piotr C. powieść Pokolenie Ikea panikea
jest pięknie ja przestaje już oddychać